W pustyni i w puszczy

Page 162

Dzieci zbliżyły się dopiero teraz do sztywniejącego już trupa. Staś bowiem nie miał dotychczas dokładnego pojęcia, jaki właściwie drapieżnik padł od jego strzału. Chłopcu wydawało się na pierwszy rzut oka, że jest to wyjątkowo wielki serwal,44 jednakże po bliższym przypatrzeniu się poznał, że tak nie jest, albowiem zabity zwierz przechodził rozmiarami nawet lamparta. Płowa jego skóra była usianą cętkami barwy kasztanowatej, ale głowę miał od lamparta węższą, co czyniło go podobnym nieco do wilka, nogi wyższe, łapy szersze i olbrzymie oczy. Jedno z nich kula wysadziła zupełnie na wierzch, drugie patrzyło jeszcze na dzieci, bezdenne, nieruchome i straszne. Staś doszedł do przekonania, że to jakiś gatunek pantery, o którym zoologia tak samo nic nie wiedziała jak geografia o jeziorze Bassa-Narok. Kali patrzył wciąż z niezmiernym przestrachem na rozciągnięte zwierzę powtarzając cichym głosem, jakby się bał je przebudzić: - Wobo!... Pan wielki zabić wobo. Lecz Staś zwrócił się do dziewczynki, położył jej dłoń na główce, jakby chcąc się ostatecznie upewnić, że wobo jej nie porwał, po czym rzekł: - Widzisz, Nel, widzisz, że choćbyś była całkiem duża, to po dżungli nie możesz sama chodzić. - Prawda, Stasiu - odpowiedziała ze skruszoną minką Nel. - Ale z tobą albo z Kingiem mogę? - Mów, jak to było? Czyś słyszała, jak się zbliżał? - Nie... Tylko z kwiatów wyleciała wielka złota mucha, więc odwróciłam się za nią i zobaczyłam go jak wyłaził z wąwozu. - I co? - I stanął, i zaczął na mnie patrzeć. - Długo patrzył? - Długo, Stasiu. Dopiero jak upuściłam kwiaty, i zasłoniłam się od niego rękoma, zaczął się ku mnie czołgać... Stasiowi przyszło do głowy, że gdyby Nel była Murzynką, zostałaby natychmiast porwana, i że ocalenie zawdzięcza także i zdziwieniu zwierzęcia, które ujrzawszy po raz pierwszy nie znaną sobie istotę nie było na razie pewne, co ma uczynić. I mróz przeszedł znów przez kości chłopca. - Bogu dzięki! Bogu dzięki, żem wrócił!... Po czym pytał dalej: - Coś sobie w tej chwili myślała? - Chciałam na ciebie zawołać i... nie mogłam... ale... - Ale co? - Ale myślałam, że ty mnie obronisz... Sama nie wiem... To powiedziawszy zarzuciła mu znów ramionka na szyję, a on począł głaskać jej czuprynkę. - Nie boisz się już? - Nie. - Moje małe Mzimu! moje Mzimu! - widzisz, co to jest Afryka! - Tak, ale ty zabijesz każde szkaradne zwierzę. - Zabiję. Oboje znów zaczęli się przyglądać drapieżnikowi. Staś chcąc zachować na pamiątkę jego skórę, kazał ją Kalemu ściągnąć, ale ów z obawy, by drugi wobo nie wylazł do niego z wąwozu, prosił, by go nie zostawiali samego, a na pytanie, czy rzeczywiście boi się więcej wobo niż lwa, rzekł: - Lew ryczeć w nocy i nie przeskoczyć przez częstokół, a wobo przeskoczyć w biały dzień i zabić dużo Murzynów w środku wsi, a potem porwać jednego


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.