„Pomost – pismo samopomocy. O bezdomności bez lęku”, red. A. Siebert, A. Meller, K. Kowalska, K. Ług

Page 249

POMOST - O BEZDOMNOŚCI BEZ LĘKU

w pobliskim mieście, jednak, gdy ona przebywała w domu dziecka, mieszkanie to zajęli "dzicy" lokatorzy. Nawiązaliśmy kontakt z prezydentem tego miasta, pisaliśmy pisma, chodziliśmy na rozmowy; mieszkanie udało się odzyskać. Danuta nie miała uregulowanej sprawy ojcostwa Dariusza. Ojcem Darka był obywatel Niemiec. Skontaktowaliśmy się z polsko-niemiecką organizacją, która pomogła nam uzyskać informacje jak przeprowadzić sprawę o ustalenie ojcostwa i alimenty. Złożyliśmy odpowiedni wniosek. Również w sprawie młodszego syna Danuty, złożyliśmy wniosek o ustalenie ojcostwa i alimenty. Danuta cały czas wymagała naszej pracy w nauczeniu jej opieki nad dziećmi, dbania o higienę, zajmowania się domem. W kwietniu 2001 obaj synowie zostali ochrzczeni. Od maja 2001r Danuta znalazła sobie pracę w sklepie w pobliskim mieście, dlatego w kwietniu 2001 do czasu zakończenia remontu mieszkania, aby nie straciła pracy, umieściliśmy ją razem z dziećmi w podobnym ośrodku w tym mieście.

Pan Józef (62 lata, wdowiec) Pan Józef został przywieziony przez karetkę. Ktoś z mieszkańców miasta powiadomił pogotowie o człowieku leżącym przy drodze. Po oględzinach okazało się, że człowiek ten nie jest chory, lecz wycieńczony z głodu. Został w schronisku. Był przeraźliwie wychudzony i brudny. Po kąpieli nakarmiliśmy go, jak małe dziecko, zupą mleczną. Przez kilka dni tylko leżał, zbyt słaby, by chodzić. Nie miał dokumentów, prawa do bezpłatnego leczenia. Chory na płuca, po wielu perypetiach umieściliśmy go w szpitalu. Krok po kroku uzyskał dowód osobisty - mógł się zatem zarejestrować w Powiatowym Urzędzie Pracy i uzyskać ubezpieczenie zdrowotne. Obecnie oczekuje na komisję orzekającą o stopniu niepełnosprawności. Ma szansę uzyskać zasiłek stały wyrównawczy, potem zaś zostaną złożone dokumenty w sprawie umieszczenia P. Józka w domu pomocy społecznej. Droga da bezdomności Pana Józka była taka, jak w przypadku wielu innych mieszkańców naszego Domu. Miał dom na wsi, żonę, dwoje dzieci. Za pracą wyjechał na Śląsk. Gdy wrócił po roku, żona, jak powiada Pan Józef, miała innego. Został wymeldowany. Nie chciał walczyć. Ruszył w Polskę. Jedna budowa tu, druga na innym końcu kraju. "Jakoś się żyło" w hotelach robotniczych czy na kwaterach. Po zmianach ustrojowych wszystko się zmieniło. Tułał się po schroniskach, wreszcie po 25 latach wrócił na "swój" teren. Dawnego domu już nie było, dzieci rozjechały się po świecie, żona podobno zmarła. Nie chciał dłużej żyć. "Gdyby nie dobrzy ludzie i Dom Alberta tam bym skonał pod płotem, jak pies" - mówi. Po chwilach kryzysu zaaklimatyzował się w naszej placówce, zdobył kolegów, ma swoją funkcję - obiera warzywa i jest zadowolony. "Może i ja mogę się jeszcze na coś w życiu przydać ?".

Małgorzata (31 lat, rozwiedziona) Małgorzata ma wykształcenie zawodowe, jest rozwódką. Ze związku małżeńskiego ma dwóch synów w wieku 9 i 7 lat. Mąż okazał się człowiekiem nieodpowiedzialnym - zostawił ją, wówczas z dwuletnim synem i w ósmym miesiącu ciąży i zamieszkał z inną kobietą. Obecnie przebywa w Zakładzie Karnym. Nie

PISMO SAMOPOMOCY

utrzymuje kontaktu z dziećmi, ma zasądzone na nie alimenty. Małgosi było bardzo ciężko, zarówno finansowo jak i psychicznie. Z pomocą przyszła jej matka. Po dwóch latach Małgorzata poznała innego mężczyznę. Postanowili zamieszkać razem. Zameldowała konkubenta na stałe, a on roztaczał przed nią wizje wspólnej przyszłości. Dlatego nie zwracała uwagi na jego nadużywanie alkoholu a wybuchy zazdrości traktowała jako dowód miłości. Wkrótce okazało się, że jest w ciąży. Urodziła córkę, lecz od tej pory z każdym miesiącem zachowanie konkubenta było bardziej zuchwałe. Z powodu nadużywania alkoholu i kradzieży, stracił pracę. Małgosia często uciekała z dziećmi do swojej matki. Konkubent jeździł tam, przepraszał i na jakiś czas było dobrze. Potem przestał przepraszać, zaczął grozić, wybił szyby w oknach, dochodziło do rękoczynów, często interweniowała Policja. Zabierano go na Izbę Wytrzeźwień, a ona bała się nocować we własnym domu. Konkubent groził jej pozbawieniem życia gdy jeszcze raz wezwie Policję. Małgorzata trafiła do nas z dziećmi po kolejnej pijackiej awanturze. Mówiła, że konkubent przez ostatnie dwa dni bardzo się awanturował, grożąc wszystkim siekierą, za co dwukrotnie w ciągu jednego dnia zabierała go Policja na Izbę Wytrzeźwień. Wiedziała, że około pierwszej w nocy wyjdzie z Izby Wytrzeźwień, bardzo boi się o życie swoje i dzieci. Do matki nie może iść bo wielokrotnie już narażała jej zdrowie i życie. Dzieci i Małgosia były bardzo roztrzęsione i wystraszone. W naszym Domu uspokoiła się; udzielono jej i dzieciom pomocy psychologicznej. Zapisaliśmy dzieci do pobliskiej szkoły. W czasie rocznego pobytu u nas mieszkanka założyła sprawę karną o znęcanie się, którą wygrała. Konkubent został skazany na 2 lata pozbawienia wolności. Założyła sprawę o eksmisję konkubenta z mieszkania i o alimenty na córkę. Gdy konkubent został osadzony w Zakładzie Karnym mogła wrócić do swojego mieszkania. Jest z tego powodu bardzo szczęśliwa, lecz żyje w ciągłym strachu, co będzie za dwa lata.

Paweł (36 lat, kawaler) Paweł przybył do nas w marcu 2001 po kilkutygodniowym pobycie w szpitalu. Paweł w roku 1996 został wymeldowany przez matkę z domu. W krótkim czasie złamał prawo i trafił do zakładu karnego. Po odzyskaniu wolności wrócił w rodzinne strony do "niezbyt ciekawych znajomych", co spowodowało pogłębienie się jego problemu nadużywania alkoholu. Wystarczyło kilka miesięcy i Paweł sięgnął dna. Ponad półroczny ciąg spowodował znaczną utratę zdrowia. Pewnego dnia pijany upadł i obudził się po kilku dniach w szpitalu. Po wyjściu ze szpitala przyjęliśmy go do schroniska. Pomogliśmy nawiązać kontakt z poradnią odwykową, rozpoczął leczenie. Na początku sam nie wierzył, że zdoła stawić czoła tak ogromnemu problemowi. Lecz częste wizyty u psychologa, rozmowy z opiekunami w schronisku pomogły mu przełamać strach. Po trzech miesiącach abstynencji i leczenia Paweł zaczął coraz bardziej udzielać się w schronisku, w pracach porządkowych na terenie miasta, pomagał opiekunom w pracy. W lipcu 2001 uzyskał zasiłek stały. We wrześniu 2001 zaproponowaliśmy mu pełnienie obowiązków opiekuna w schronisku. Obecnie Paweł dalej mieszka w schronisku w 2-osobowym pokoju. Pełni role opiekuna, chętnie wykonuje

247


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.